piątek, 30 sierpnia 2013

Niespodzianki

Beautybox jest dla mnie zawsze niespodzianką. Czekam na niego jak na Mikołaja i taką samą radość mam. Chyba dlatego ciągle jeszcze subskrybuję pudełka- dwa razy w miesiącu mam prezenty;)

Pokazuję go Wam, bo myślę, że na to zasługuje. No może nie w całości....nie wszystko skradło moje serce, ale obojętnie przejść nie mogę.


Miniaturowe dezodoranty z Rexony jakoś mnie nie kręcą.


Lekkie zainteresowanie wzbudza Mayan Spa od Grace Cole.
Ciekawi mnie balsam w sprayu od Vaseline.


Ekscytację wywołuje Scrub&Rub.
O ekstazę przyprawia Golden Rose.





Jakby tego było mało, dostałam też dziś prezent


Pożądane, upragnione, pierwsze w życiu




Po prostu pełna satysfakcja.

Dobranoc;)

środa, 28 sierpnia 2013

Soczyście

Będzie o lakierze i to w dodatku z Avonu- marki, bądź co bądź, lekko kontrowersyjnej. I tak jak głęboko zastanowiłabym się nad użyciem kremu do twarzy, lub szamponu, tak przeciw lakierom do paznokci nie mam absolutnie nic.
No wiadomo to nie Essie czy OPI, ale też i cena bardziej przyjazna portfelowi.
Z całym przekonaniem, popartym doświadczeniami na własnej skórze, mogę potwierdzić, że z pewnością jest o niebo lepszy od Catrice, Mavala czy naszego Inglota.





 Producent określa kolor jako koral, ale dla mnie to soczysty pomarańcz.



Pędzelek raczej standardowy. Konsystencja lakieru nie jest ani za gęsta, ani za rzadka- w sam raz, co sprawia, że aplikacja nie nastręcza trudności, produkt łatwo i szybko się nakłada.


Podkład i top bez zmian. Ten duet stosuję juz od jakiegoś roku, może dłużej, i naprawdę genialnie się spisuje. Baza znakomicie chroni płytkę przed przebarwieniami, top cudownie nabłyszcza. Oczywiście oba te produkty znacząco przedłużają trwałość lakieru- u dłoni do około 5dni, u stóp do usunięcia, ale wiadomo, stopami garów nie myję;) choć ta umiejętność byłaby bardzo przydatna;)




Wygląda chyba całkiem nieźle. Co sądzicie?


poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Corso

.... czyli nic innego jak parada z udziałem ukwieconych pojazdów.
Otóż taki pochód odbył się w niedzielę w De Lier z tą różnicą, że  pojazdami były łodzie, a ulicą kanał. 
Kiedyś myślałam, że to takie coś, jak polskie Dożynki, ale zaczerpnąwszy wiedzy u lokalnego źródła, dowiedziałam się, że chodzi jedynie o promocję. No tak. Holendrzy. Promocja= kasa;)
Tegoroczna impreza odbyła się pod hasłem "Odważ się marzyć".
Popatrzcie więc, o czym marzą ludzie, wśród których mieszkam.

























Takie parady odbywają się w całej Holandii, ale tylko u nas na łodziach. Jest to ewenement na skalę, prawdopodobnie, światową. Tak twierdzą Holendrzy. Zresztą przyznam, że nie słyszałam nigdy o pływającym corso, więc może coś w tym jest. W każdym razie warto zobaczyć.

Do następnego;)


czwartek, 1 sierpnia 2013

Wyniki

 Jak zwykle- staroświecko.

Aaa, żeby nie było, z góry uprzedzam, aby zapobiec wszelkim domysłom- ta włochata łapa nie jest moja!! Zaoferowała się, nie wiedzieć czemu;)  Parcie na szkło?



Uprzejmie donoszę, że kosmetyki z Grecji zgarnia.................
                             TADAM..........


  Gratuluję droga Styllo;) Mam tylko nadzieję, że kosmetyki się sprawdzą i przeklinać mnie nie będziesz;)

 Pozostałym Dziewczętom bardzo, bardzo dziękuję;) Tak naprawdę i z całego serca;)

Pozdrawiam z żaru tropików